Co nowego | Mieszkanie | Galeria | Praca | Kontakt
 

3.10.2006 (Dzień trzeci)

Dziś był dziwny dzień. Co prawda powinienem napisać, że w końcu normalny.
Obudziłem się o 7. Wstałem kwadrans później. Daniela zerwał z łóżka mój telefon, który zatrąbił dźwiękiem budzika o 7:30. Ja w tym czasie oddawałem się rozkoszy wylegiwania w wannie.
Hotelowe śniadanie nie odbiegało od moich wspomnień o ubiegłorocznych śniadaniach w l'Aquili i Rzymie. Cztery suchary o wielkości karty kredytowej, dwa dżemy i miód w opakowaniach hotelowych, trzy rogaliki wielkości połowy karty kredytowej i ICE Tea w kubeczku 0.2l, to nasz zestaw. Do tego poprosiliśmy o herbatę. Tu znowu szok w oczach kelnera, który jeszcze minutę wcześniej był recepcjonistą. Opchaliśmy się słodkim śniadaniem i poszliśmy na uniwersytet.
Metrem A dojechaliśmy do stacji Anagina, gdzie za 30 euro zakupiliśmy bilet miesięczny. Potem tylko 15 minut w autobusie linii 20 i wysiedliśmy na przystanku przed wydziałem filozofii, przystanek przed wydziałem inżynierii. Droga od filozofii do inżynierii nie była na szczęście długa ani wyboista, za to prowadziła nieco pod górkę. Jednak od przystanku "Inżynieria" szło się całkiem przyjemnie i z górki.
Paolo ostatecznie nam powiedział co mamy robić i obiecał przeprowadzić z nami szkolenie w zakresie obsługi ADS'a (naszego programu, z którym mamy pracować). Poszliśmy do laboratorium i usiłowaliśmy się za coś zabrać. Szło ciężko ale ostatecznie porobiliśmy coś w ADS'ie. Próby czytania artykułów na temat projektowania wzmacniaczy mocy kończyły się jednak napadami ziewania.
O 13:30 wyciągneliśmy Paolo na lunch (bo obiadem tego nie da się nazwać). Zjedliśmy makaron z sosikiem i jakieś mięso z jakimś zielskiem i bułką. Wszystko byłoby smaczniejsze gdyby nie było podgrzane w mikrofali. Paolo, tak jak wczoraj posilił się sałatką z owoców morza.
Po obiedzie umówiliśmy się na naukę ADS'a. Powiem tak, Paolo Colantonio ma talent dydaktyczny i nie robi na odwal. Przynajmniej dla nas. Przez 1.5 godziny obczajaliśmy ADS'a i odpowiadaliśmy na jego pytania. Coś wyniosłem z tej nauki.
Nie zmienia to faktu, że po tym całym dniu byliśmy zmordowani niemało i wyglądaliśmy w sposób następujący:
Zdechlak 1...
To ja, ledwo żyw
Daniel również ledwo ciepły
Daniel, również był pełen życia.
O 17:15 podjeliśmy decyzję, że idziemy do domu. Znowu wsiedliśmy w "20", drogą w dół zjechaliśmy do "filozofii", a potem do Anaginy. Mieliśmy mały problem z biletem. Kasownik nie chciał go przyjąć. W końcu uprzejmy pan konduktor nam podpowiedział co trzeba zrobić - oderwać jedną część tego biletu. Nie wiem po co ona była fabrycznie i w to nie wnikam. Na stacji metra stał pociąg. Był już nieźle załadowany. Postanowiliśmy poczekać na następny. Minęło jakieś 0 minut kiedy pociąg, do którego nie wsiedliśmy, a który zdążył się napełnić już do kresu wytrzymałości odjechał. Potem przez stację przetoczyły się dwa pociągi widmo. W końcu nadjechał nasz upragniony, pusty i wychłodzony przez klimatyzację, nowy (bo nie pomazany wszędzie) pociąg. Drogę umilało nam dwóch chłopaczków lat ok. 10., którzy grali na gitarach prawie tak wielkich jak oni. Poszliśmy prosto do hotelu i chyba nawet przez chwilę nie myśleliśmy o kolacji. Jutro trzeba poszukać w pobliżu miejsc, które odwiedzamy jakiś sklep z żywnością. Mimo, że lekkie śniadanka i obiadki są wskazane to jednak do picia lub owoc zakupić trzeba.
W pokoju zastał nas porządek inny niż go zostawiliśmy rano. Widać był ktoś i sprzątał. Świeże ręczniczki, poprawione doskonale łóżeczka, lux malyna. Daniel zarzekał się, że nie pójdzie spać tylko poczytamy artykuły i poćwiczymy ADS'a. Tylko zapuściłem muzyczkę i już go nie było. Śpi twardo do tej pory. Ja natomiast piszę te notatki i słucham muzyczki. Coby uniknąć konieczności siedzenia w łazience podłączonym do prądu, z laboratorium pożyczyliśmy przejściówkę, tak by do włoskiego gniazda pasowała europejska wtyczka. Kiedy w pokoju zobaczyłem, że we Włoszech jest najwyraźniej kilka rozstawów bolców i kilka wtyczek już wiedziałem, że znowu będę siedział na sedesie, z komputerem leżącym na krześle przede mną i wpiętym zamiast maszyny do odsysania wody z WC kablem ładowarki laptoka. Tym razem zdjęcia nie będzie. Nie ma go kto zrobić :). Chyba poczytam MiTraPAs i artykuły papierowe.

   
 
 
 
Powered by:  statystyki www stat.pl    Nvu   Asus