Co nowego | Mieszkanie | Galeria | Praca | Kontakt
   

5.11.2006 (Dzień trzydziesty szósty)

Pobudka nastąpiła nagle. Budzik w telefonie poderwał mnie na proste nogi o 4:45. Szybka kąpiel, śniadanko i ruszamy. 5:33 już na przystanku, a 5:37 już w autobusie. Jedziemy na dworzec. Nie widziałem do tej pory tak pustego metra w normalnym ruchu. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz.
Poranne metro
Poranne metro.
Szybko dotarliśmy do Termini. Tam w śmiesznym automacie do sprzedaży biletów zakupiliśmy bilety i udaliśmy się w kierunku peronu. Pociąg już czekał. Zajęliśmy miejsca. Do odjazdu pozostało około 30 minut. Tuż przed odjazdem do naszego wagonu weszło sporo osób sprawdzających czy są jeszcze wolne miejsca twarzą w kierunku jazdy. Nie było.
Pociąg ruszył. Po 2 godzinach i 40 minutach i sześciu postojach na stacjach byliśmy na miejscu. Napoli Centrale.
Przewodnik, który miałem opisywał dość szczegółowo miasto. Było to coś w stylu: Uważaj na portfel, idź do muzeum #1, uważaj po drodze na portfel, potem metrem do kościoła #2, a przechodząc przez uliczkę #3 uważaj na portfel. Pamiętaj ponad wszystko "pilnuj chlebaka" (uwagę zwraca rok wydania przewodnika - 1993). Pilnowaliśmy. Pierwsze wrażenie Neapolu - bardzo negatywne. Brud, smród był wszędzie. Inaczej niż w Rzymie wszystkie sklepy pozamykane, kawiarenek, barów i innych tego typu rzeczy ze świecą szukać.
Nic to. Doszliśmy do portu.
Widok z portu
Widok z portu
Tam doszliśmy do wniosku, że warto podłączyć się do jakiejś wycieczki, coby zobaczyć co i gdzie jest. Tak też zrobiliśmy. Szliśmy za wycieczką. Na pierwszy ogień zostaliśmy zaprowadzeni do Kościoła Gesu Nove. Ładny. W środku wyglądał podobnie do innych. Oto fotka:
Kopuła
Kopuła Gesu Nove
Potem były kolejne i kolejne kościoły. Wszystko ładne, ale nie chciało mi się ich oglądać. Nasza wycieczka skręciła w pewnym momencie z głównej uliczki w boczną, gdzie odbywał się targ lub jak to głosi jeden z szyldów w Warszawie - stały kiermasz figurek do tworzenia wszelkich szopek, scenek itp. Było to naprawdę piękne. Figurki w kształtach i kolorach jakie tylko się zapragnie, akcesoria typu pompki do fontann, stelaże, wydrążone w drewnie detale. Tego jeszcze nigdzie nie widziałem.
Uliczka neapolitańska
Uliczka neapolitańska
Stoisko z figurkami
Stoisko z figurkami
Zaraz obok, wycieczka zrobiła sobie przystanek. Nie bez kozery. Za moment w tym miejscu przeparadowała orkiestra dęta z tancerkami i wszyscy podziwiali ich popisy.

Niestety naszą grupę już zgubiliśmy. Szkoda. Robiliśmy się pomału głodni więc zaczęliśmy szukać miejsca, w którym moglibyśmy coś zjeść. Nie była to rzecz prosta.
Pizzeria i Chinol
W takiej pizzeri i u takiego chińczyka nie chcielibyśmy jeść.
Większość miejsc przypominała te z fotki powyżej. Inne oferowały posiłki na słodko. Robiliśmy się coraz bardziej głodni, a nasz głód dziwnym trafem był wprost proporcjonalny do stopnia napełnienia naszych pęcherzy.
Tutaj nie wchodziliśmy
Desperatami nie jesteśmy
Wybawieniem okazał się wszystkim znany znak wielkiej, żółtej litery M na czerwonym tle. Nie, nie chodzi o metro, a o największą światową sieć darmowych toalet, czyli restaurację Mc'Donalds.
Pssssssssssssssssiiiii .... jak dobrze.
Żarcie wstrętne, ale pewne. Zamknęliśmy oczy i zjedliśmy coś, co na jakiś czas zaspokoiło nasz apetyt. Potem udaliśmy się na dalszy spacer po Neapolu.
To ja
To ja
Placyk ze zdjęcia powyżej służył jako niedziele miejsce spotkań dla młodych i starszych mieszkańców Neapolu. Panowie i panie rozmawiały z boku, a po samym placu jeździły ich jeszcze nawet nie nastoletnie pociechy, dwusuwowymi skuterami. Co jakiś czas była zmiana prowadzącego. Teraz już wiem dlaczego dużo ludzi we Włoszech ma blizny na brodach.
Ruszyliśmy dalej. Moją uwagę przykuła dbałość Neapolitańczyków o ich własność. Wielka dbałość. Oto przykład:
Fiat 500
Takie oto Cinquecento...
... i taka blokada
... i taka blokada
Na innych samochodach, podobne blokady są widokiem bardzo częstym. Ciekawe o czym to świadczy. Spacerując dalej doszliśmy do miejsca, w którym stwierdziliśmy, że pora zawrócić bo czas nas goni, a i od dworca robi się coraz dalej. Zrobiliśmy zatem pamiątkową fotkę i zawróciliśmy.
Zobaczyć Neapol...
Neapol i Wezuwiusz
Idąc wzdłuż pięknej alei, na której rosły palmy i wszystko sugerowało ważność tego miejsca byliśmy świadkami ulicznej bójki. Dwóch panów się nie mogło zgodzić i troszkę się pobili. Traf chciał, że koło nich przejeżdżali Carabinieri, czyli policja wojskowa. Chłopcy z radiowozy zatrąbili, a ci bijący się pomachali tylko, że dziękują za pomoc i że sobie poradzą, po czym przystąpili do dalszej bijatyki. Karabinierzy byli jednak bardzo pracowici. Wysiedli z samochodu. Otworzyli bagażnik, wyjęli z niego wielkie pały i krokiem spacerowym podeszli do ciągle bijących się panów. Obszukali jednego, potem drugiego, potem chwila rozmowy i odjechali. My również się oddaliliśmy w kierunku dworca z poczuciem wielkiego zawodu, że nie sfilmowaliśmy zdarzenia.
Napoli C.le
Napoli C.le i Wezuwiusz.
Koło samego dworca panowała niemiła atmosfera. O tym już pisałem na samym początku. Zakupiliśmy zatem w śmiesznej maszynie bilety na pociąg i udaliśmy się w kierunku peronu. Od odjazdu pozostało 30 minut. Weszliśmy do pociągu, zajęliśmy miejsca i tak naprawdę, to była to ostatnia okazja na zajęcie miejsc siedzących. Potem ludzie już stali. Szkoda. Marzyło mi się zdjęcie pod dworcową tablicą NAPOLI.
Pociąg ruszył punktualnie. 16:30. Nie wiem co by się działo gdybyśmy pojechali późniejszym pociągiem, jak to mieliśmy w planie. W każdym razie siedzieliśmy, a i miejsca były wygodne, sprzyjające wypoczynkowi.
Daniel w pociągu
Daniel w pociągu
O 19:15 byliśmy w Rzymie. Zahaczyliśmy o nasze ulubione miejsce, gdzie zjedliśmy po kilka kawałków pizzy, po czym zmordowani, z obolałymi nogami dotarliśmy do domu. Wymoczywszy się w wodzie z radością kładłem się spać, mając przed sobą perspektywę kolejnego tygodnia pracy.
Zawiodłem się Neapolem. Spodziewałem się czego innego. Jest to miejsce inne od Rzymu, inne niż jakiekolwiek w którym byłem do tej pory. Nie polecam go nikomu jako docelowe miejsce podróży. Wiem, że moje wrażenie opiera się na widoku slumsów wokół dworca i starówki, ktora jest jaka jest i jej się nie zmieni. Tym nie mniej, nawet jak wyszliśmy nieco poza starówkę to nowoczesne wieżowce ze szkła i stali sąsiadują ze slamsem. Krzywe chodniki, dziurawe ulice, śmietnik wszędzie. Muszę nabrać do tego dystansu.


   

Powered by:  statystyki www stat.pl    Nvu   Asus