Co nowego | Mieszkanie | Galeria | Praca | Kontakt
   

6.10.2006 (Dzień szósty)

Moją tradycją stało się wstawanie o 6:30. Dziś nie było inaczej. Dziś miał być wielki dzień. Strajk pracowników komunikacji miejskiej. Miał trwać od 8:30 do 17:00, a potem od 20:30 do końca dnia. Wyszliśmy z hotelu, po jak zwykle obfitym śniadaniu o 8:10. Dojechaliśmy do Anaginy o 8:35. Pociągi kursowały w jedną i drugą stronę. Jednak nikogo na stację nie wpuszczano. Tylko można było wysiąść. Całe to miejsce, które na co dzień tętni życiem było jakieś opustoszałe. Wyszliśmy na powierzchnię. Na przystankach latały tylko porozrzucane gazety i panował wszechobecny syf. Normalka. Brakowało tylko ludzi. Na przystanku "20" było kilkanaście osób. Wszyscy wypatrywali transportu. Na daremno. Każdy autobus, który dojeżdżał do przystanku miał na wyświetlaczu napis "Deposito", co pewnie oznacza zajętość lub inne przeznaczenie tegoż autobusu niż przewóz osób. Zadzwoniliśmy do Paola. Powiedział, że po nas przyjedzie. Dojechał po 10 minutach. Dość szybko. Na uniwersytecie robiliśmy to co zwykle. Daruję sobie zatem opis tego samego po raz kolejny. Dziś był nieco lepszy obiad. Kanapka z rybą i sałatka. Poszliśmy tam sami i sami wszystko załatwiliśmy. Potem jeszcze wypiliśmy kawę, która nas postawiła nieco do pionu.
Dostałem zlecenie z PW aby poprawić coś na stronach Wydziału. Pseudointeligentne narzędzie, w które mnie zaopatrzono rozwaliło mi w sekundę kilka godzin mojej pracy. Mimo, że oprócz Daniela nikt by mnie zrozumiał to wolałem czułe słowa o autorze tej aplikacji zostawić dla siebie. Zrobiłem od nowa. Udało się. Jeszcze muszę coś poprawić w poniedziałek ale i tak już bliżej niż dalej. Przyszedł Paolo, zaoferował się, że nas zawiezie do hotelu. Po drodze rozmawialiśmy o naszym nowym mieszkaniu, o warsztatach programu Target, w których mamy uczestniczyć, a także o wydarzeniach Szkoły Letniej związanych z prof. Hartnagelem. Na koniec pokazaliśmy Paolowi nasz balkon i pożegnaliśmy się, życząc sobie udanego weekendu.
Kiedy weszliśmy do hotelu, recepcjonista podał nam klucz do nie naszego pokoju. Zdziwiłem się, bo nigdy do tej pory nie miał z tym kłopotu. Kiedy zwróciłem uwagę na jego pomyłkę powiedział, że pomyłki nie ma. Pokój, w którym był tak naprawdę czteroosobowy i na dzisiejszą noc jest zajęty przez 4 osoby, a nas przenieśli do pokoju dwuosobowego. No fakt. W tamtym pokoju była dwa łóżka, jedno dwuosobowe, drugie normalne i jeszcze była dostawka. No ale co jest?
Weszliśmy do nowego pokoju i troszkę mnie zamurowało. Pomijając to, że pokój jest dużo mniejszy i ma inny układ, to wszystko ale to wszystko jest tak jak zostawiliśmy. Rzeczy na stoliku leżą tak samo ułożone jak tam, rzeczy w łazience podobnie, nawet pranie, które zrobiłem rano wisi tak samo.
Nowy pokój I
Nowy pokój I

Nowa łazienka I
Nowa łazienka I
Nowa łazienka II
Nowa łazienka II
A to moje suszące się gacie
A to moje schnące gacie i ja suszący skarpetki.
Przeprowadzka nie wpłynęła pozytywnie na moje samopoczucie. Co więcej utwierdziła mnie w przekonaniu, że już do końca będzie tak samo. Nie załamaliśmy się jednak. Umyliśmy się i poszliśmy do sklepu po coś do picia. Zostawiliśmy butelki w pokoju i poszliśmy coś zjeść. Po drodze minęliśmy dwa markety, lepsze od tego, w którym byliśmy wcześniej. Na jedzenie poszliśmy do większego baru - kawiarni - pizzeri. Zjedliśmy po kilka kawałków pizzy i chyba się nią zapchaliśmy. Poszliśmy dalej via Tuscolana na spacer. O tej 21 większość sklepów była już zamknięta, więc zatoczyliśmy koło i wróciliśmy do hotelu. Teraz siedzimy w swoim nowym pokoju i planujemy co będziemy robić jutro.
Jestem zmęczony dzisiejszym dniem. Tak godzinami na uniwersytecie jak i szokiem przeprowadzki, bez naszej wiedzy i obecności. Wrażenia nie poprawia mi to, że wszystko trafiło na "swoje miejsce". Nie mogę znaleźć dla siebie w tym pokoju miejsca. Średnio się czuję, że ktoś dotykał moich rzeczy. Z drugiej strony rozumiem właściciela hotelu, który z każdego miejsca w pokoju żyje. Ale panowie. Uprzedzilibyście. Najlepiej na początku pobytu, że macie jakieś plany co do naszego pokoju. Poza tym, nosz ... za coś kasę zgodziliście się wziąć. Dobrze, że nie z mojej kieszeni.
Pomyślałem teraz o Paolo. Nie powiemy mu chyba o przeprowadzce. Facet się stara i to widać. Kwestia mieszkania to najwyraźniej dość newralgiczny punkt naszego pobytu tutaj. Zobaczymy jak się dalej to wszystko potoczy.
Pizza była marna. Nasączona masłem. Fuj. Wyleczyłem się z pizzy na pewien czas. Przynajmniej z tej gotowej. Może zjemy robioną na zamówienie.

Co by nie kończyć tak pesymistycznie, powiem że nowy pokój ma także kilka zalet. Komputer można podłączyć w pokoju. Na wcisk bo na wcisk ale działa. Poza tym, siedząc w wannie nie trzeba się opierać o kran.

To tyle na dziś.
Dziękuję.

   



Powered by:  statystyki www stat.pl    Nvu   Asus