|
8.11.2006 (Dzień trzydziesty dziewi±ty)
O
naiwno¶ci. Dzi¶ znowu się nie mogłem podnie¶ć. Budzik dzwonił o 7:00,
potem o 7:10, 7:20, a ostatecznie podniosłem się o 7:30, ospały
prysznic i ¶niadanko. Daniel miał podobnie.
Dzi¶ gdy dotarli¶my na przystanek koło hotelu troszkę się zmartwili¶my.
Nie było nikogo. Oznaczało to dłuższe niż zwykle oczekiwanie na
autobus. Nasze przeczucia okazały się słuszne. Dzi¶ dla odmiany
czekali¶my godzinę. Tak kurczę, bite 60 minut. Stan moich uczuć podczas
tego czekania, a także gdy autobus już przyjechał nie nadaje się do
zamieszczenia na tej stronie, więc sobie daruję.
Do laboratorium dotarli¶my o 9:57. Szybka rozgrzewka i bierzemy się za
projekt. Dalej nie wychodzi. Wkurzyłem się bałaganem w tym projekcie i
zacz±łem go robić od pocz±tku, tzn. przenosić schematy do nowych
plików, tak żeby wiedzieć co i jak i gdzie. Na tym straciłem
cały dzień.
Koło 15 spotkałem się z Włochami przy automacie z kaw±. Pogadali¶my
sympatycznie. Wymienili¶my się do¶wiadczeniami co i jak jest w Polsce,
a co i jak we Włoszech, chociaż więcej to ja opowiadałem niż oni. Potem
nagle powiedzieli, że robota ich goni i poszli. My również
wzięli¶my się do roboty. Z braku pozytywnych efektów, gor±ca w
laboratorium, a także z tłoku, który się robił coraz trudniejszy
do wytrzymania postanowili¶my zakończyć na dzi¶ pracę. Dla odmiany
pojechali¶my do Kerfjura.
Jestem zadowolony z zakupów. Lekko, szybko i za niedużo. Szybko
dotarli¶my do domu, gdzie przygotowali¶my posiłek. Daniel o 20:50
o¶wiadczył, że już idzie spać, co w chwilę potem uczynił. Ja
posiedziałem nad projektem, posłuchałem muzyczki, uzupełniłem tre¶ci na
tej stronie i też doszedłem do wniosku, że warto się położyć.
Znowu będę niewyspany.
Rzym, 9.11.2006, godzina 00:42
|
|