|
17.10.2006 (Dzień siedemnasty)
Dziś kolejny dzień "Target Days".
Paolo znowu przyjechał po nas o 8:15. Droga dziś była zatłoczona. Po
drodze minął nas samochód prof. Gianniniego. Franco Giannini
jechał z naszym szefem. Prawie ich dogoniliśmy, ale przejechali w
pewnym momencie na czerwonym świetle, a my musieliśmy się zatrzymać,
więc spotkaliśmy się dopiero na miejscu. Szef zaprosił nas na
krótką rozmowę, na której rozdzielił zadania. Zaczęła się
konferencja.
Dziś w ramach programu ograniczania znużenia podczas referatów
zabrałem ze sobą komputer. Skoro organizatorzy postarali się o sieć
bezprzewodową, uznałem za stosowne skorzystanie z niej by dać wyraz
uznania dla ich trudu. Ćwiczenie cierpliwości próbami
zalogowania się do tej sieci przebiegało przez długi czas bardzo
pomyślnie. Kilka razy internet zadziałał na kilka minut. Ostatecznie
jednak internet bezprzewodowy wygrał bitwę ze mną. Zabrakło mi
cierpliwości na logowanie się przez 10 minut co 5 minut.
Korzystając z ostatnich promieni słońca porobiliśmy sobie troszkę
zdjęć.
|
Wejście do willi |
|
Wyjście z willi |
|
Drugi dziedziniec i ogród |
|
Kolejny widok z balkony |
Same referaty nie są godne opisywania, więc daruję to sobie. Wieczorem,
po wszystkich sesjach organizatorzy zaprosili nas na koncert "Walcem
przez Europę". Na ponad stuletnim fortepianie zagrał człowiek, o
którym można wiele (jak twierdzą organizatorzy) napisać.
Faktycznie, grał bardzo ładnie, a i wybrane utwory były naprawdę ładne.
Koncert zakłócał tylko pewien pan z obsługi willi, który
co chwila przechodził przed wszystkimi widzami, wymownie spoglądając na
zegarek.
W końcu po 20 pojechaliśmy na kolejną uroczystą kolację. Znowu było
dużo wina, dużo dobrego jedzenia i bardzo sympatyczna atmosfera.
Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, a właściwie Daniel zrobił. Kilka
najważniejszych prezentujemy poniżej.
|
Paolo |
|
Ja z moim szefostwem |
Na koniec przemawiał prof. Giannini. Podziękował uczestnikom,
organizatorom, w kilku miłych słowach pożegnał wstępnie wszystkich
jednocześnie zapraszając na jutrzejszą sesję. Każdy z
uczestników otrzymał pamiątkową, reprodukcję akwareli wykonanej
przez jednego z profesorów, która przedstawiała widok z
ogrodu Villi Mondregone. Każdy obrazek miał swój numer, a zatem
jest to seria limitowana. Mi przypadł w udziale obrazek 137/200.
|
Włoscy szefowie - Franco i Paolo |
Impreza skończyła się o 23:30. Udaliśmy się na parking wraz z innymi
członkami tutejszego zespołu - Lucio, Rossaną i Natalią. Panie
pojechały swoimi samochodami, a my we czterech, czyli Paolo, Lucio,
Daniel i ja wsiedliśmy w Alfę i ruszyliśmy do domów. Wszyscy
byli bardzo zmordowani bo cała drogę panowała cisza. Jak tylko
dotarliśmy do domu od razu padliśmy. Daliśmy jeszcze radę przejrzeć
zrobione dziś zdjęcia.
Jutro ostatni dzień konferencji. W końcu może się po niej wyśpimy.
|
|